niedziela, 30 września 2012

Zawód: zamachowiec- samobójca




Ilu z Was wie, że 10 września to Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom? Ja dowiedziałam się w tym roku. Ciekawe „święto”, nieprawdaż?
Ale nie o tym tak naprawdę ma być.
Wczoraj maszerowali w Warszawie. Hasło – obudź się Polsko. Na czele pochodu- przeciwnicy obecnych rządzących. Tylko, czy to takie ważne, kto urzęduje a kto maszeruje? Szczerze, i cynicznie, wątpię, by którakolwiek ze stron zaproponowała coś dla człowieka vel obywatela, a odmówiła Państwu, czyli sobie.
Tak, tak- narzekam, ale słuchając przez ten tydzień radia zaczęłam łapać coś, co określa się mianem doła. Co godzinę wiadomości i komentarze słuchaczy. Słynne „ciemność widzę! widzę ciemność!” pasuje jak ulał.
Świat oszalał i nie odbywa się to z korzyścią dla nas, ludzi. Dlatego wszyscy nagle przybierają grobowe miny. Sytuacja jest poważna, więc należy być poważnym.
Należy traktować poważnie życie, dom, pracę innych…
Trzeba być Człowiekiem Poważnym.
Jak długo?
No cóż, nawet jeżeli w ramach zawodowego spełnienia nie planujemy kariery jako zamachowiec-samobójca najwyższy czas, moim nieskromnym zdaniem, by się …rozerwać.
Nie tylko ja, czy Ty. Wszyscy. Powaga? Owszem, ale bez przesady! Zbytnie starania, by być branym na poważnie to głupi cel.
Zarówno dla człowieka, jak i dla firmy.
Profesjonalizm- tak. Powaga- nie nazbyt poważna. Nie budujmy murów tam, gdzie ich być nie powinno.  Okej?
W trakcie naszego życia, także zawodowego, pozwólmy sobie na tylko jedno morderstwo. Dopuszczalne.
Zabijmy obojętną nijakość.

piątek, 14 września 2012

Usilnie poszukujesz pasji? Odpuść sobie!


Jeszcze nie tak dawno miałam istnego fioła na tym punkcie. Poszukiwaniu pasji poświęciłam sporo czasu. Czy uczyniło mnie to człowiekiem bardziej spełnionym? Bynajmniej! Kosztowało mnie to jednakże sporo nerwów. Ciągłe zastanawianie się nad tym, co może być moją pasją, odpowiadanie na niezliczone pytania, czytanie artykułów, studiowanie cudzych pasji… i nic. Żadnego olśnienia. Frustracja i rozczarowanie powoli brały górę. 

To pasja znajduje nas

To, czego szukałam u innych muszę odnaleźć w sobie. Pewne rzeczy są mi bliższe niż inne. Dlaczego? Przecież to, że lubię ten a nie inny kolor nie jest efektem podjętej decyzji. Po prostu lubię ten kolor. Nie wybierałam go, ale miałam szczęście go odkryć. Odkrywanie, nie poszukiwanie to najskuteczniejsza metoda poznania swojej pasji. 

Bądźmy gotowi

Naszą pasję ujawni się, gdy będziemy na to gotowi. To nie jest process typu fast food. Wymaga czasu i wysiłku. Musimy popracować nad obrazem naszego życia. Naszym zadaniem nie jest znalezienie pasji, ale znalezienie tych wszystkich wewnętrznych barier, które powstrzymują nas przed wymarzonym życiem. Czas przestać się zamartwiać. Nasze zdolności, samoocena, dokonania- zapomnijmy o tym na jakiś czas. Pobawmy się wyobraźnią jak wtedy, gdy byliśmy dziećmi. Wróćmy do czasów, kiedy byliśmy wolni. Nie dlatego, że nam tak powiedziano. Byliśmy wolni, bo tacy chcieliśmy być. To by nasz stan naturalny.

Zapomnijmy więc, o poszukiwaniu pasji. Skupmy się na sobie. Przypatrzmy się temu, co odciąga nas od szczęścia i spełnienia. Słuchajmy siebie. Pozwólmy, by nasze naturalne zdolności miały szanse rozwoju.

środa, 12 września 2012

Zabójcy marzeń: szkolna edukacja i płaca minimalna


Ah, edukacja. Wspaniała, poszerzająca horyzonty droga do sukcesu. Zaszczyty, jakich możemy doświadczyć, rzeczy, które możemy posiadać, miejsca, które możemy zobaczyć- cudowna obietnica materialnego zaspokojenia, jakie gwarantuje edukacja.
Bo, czyż nie o to chodzi w całym tym procesie? Czyż nie chodzimy do szkół i nie edukujemy się by zdobywać wiedzę, myśleć niesztampowo i rozwijać swoje zainteresowania? Czyż nie wielbimy, czcimy i promujemy edukacji jako rozwiązania każdego problemu? Czyż nie przeznaczamy ogromnych pieniędzy na szerzenie edukacji niczym nowej ewangelii?
Nasz świat pełen jest możliwości, które na nas czekają. Problemów oczekujących twórczego rozwiązania. Konkurencji, jakiej musimy sprostać. Do tego jesteśmy przygotowani w trakcie wieloletniego i żmudnego procesu zwanego edukacją. Mamy stawić czoła wyzwaniu, jakim jest konkurencja wynikająca z gospodarki globalnej opartej na kapitalizmie. 
Dokładnie tak. Cała gospodarka naszego świata oparta jest na kapitale. Towary i usługi sprzedawane są dla zysków. I to zyski są prawdziwą nazwą tej gry. Sam termin kapitał może obejmować najróżniejsze rzeczy, zjawiska, czy usługi. I człowieka. 
Kapitał to także my. 
Jeżeli dotychczas nie myślałeś o sobie w ten sposób, to czas spojrzeć prawdzie w oczy. Jesteśmy czynnikiem produkcji. Co więcej, nie zasługujemy na to, by pisać to z wielkich liter. 
A nadal nie to jest najgorsze. Kapitał ludzki jest zasobem zamiennym. W praktyce oznacza to, że każdego z nas można wymienić, gdy zacznie, hmm… szwankować. 
Tak, to boli!
Możemy, a nawet powinniśmy, być przydatni w procesie wytwarzania wartości ekonomicznej, bo oznacza to, że mamy sporo pracy. Ado tego potrzebny jest odpowiedni zasób wiedzy. Skąd ją wziąć? 
Odpowiedzią jest EDUKACJA. 
Związek pomiędzy edukacją a wartością ekonomiczną jest łatwo dostrzegalny.  I może dlatego traktowany powierzchownie. Jak wielu ludzi, tak naprawdę, zadaje sobie pytanie, jaki jest sens edukacji?
Kształcimy się, by mieć możliwość wypełniania powierzonych nam obowiązków. Zadań i funkcji czyniących z nas produktywnych członków społeczeństwa. Stajemy się przez to pionkami na planszy zwanej edukacją. Manipulowanymi i obrabianymi do tego, by w przyszłości wspomóc proces produkcyjny. Nie zdobywamy wiedzy, dla niej samej. Uczymy się tego, co powinno nam się przydać, by wygrać z konkurencją na globalnym rynku. Uczymy się pod konkretne funkcje życiowe, jakie będziemy wykonywać. Jesteśmy kształceni na bycie siłą roboczą mającą zapewnić produkcję.  
W takim ujęciu gospodarka, nasza droga gospodarka, nie istnieje dla nas. Jej celem nie jest wspieranie ludzi. To ludzie mają ją wspierać. Jak każdy inny czynnik produkcji istnieją tylko po to, by służyć osiąganiu zysków. 
Czasem nawet za wszelką cenę. Jak na przykład za cenę płacy minimalnej. Choć lepszym, właściwszym określeniem było by płaca niewolnicza. Jeszcze chyba nigdy ta nazwa nie była prawdziwsza. Podążanie za modą na pewne zawody jest łatwo dostrzegalne w rozwoju rynku edukacyjnego. Ludzie są kształceni pod zapotrzebowanie rynku pracy, bez względu na swoje indywidualne zdolności. A co z tymi, którzy danych zdolności nie tylko nie posiadają, ale też nie są w stanie ich ukształtować na poziomie satysfakcjonującym potencjalnego pracodawcę?
Podlegamy socjalizacji poprzez edukację. Edukacja jest narzędziem sprawowania władzy. System edukacji jest sposobem na rozpostrzenianie przekonań, które mają wspomóc kapitalizm. Zapewnia moralne wytyczne i konwertuje niepożądane, z punktu widzenia kapitalizmu, zachowania na bardziej odpowiednie. 
W szkołach zbyt często dowiadujemy się co mamy myśleć, a nie jak myśleć. To ogromna różnica. Porównywalna z tą, jaka istnieje pomiędzy ilością a jakością. Można zrobić dużo, ale żeby zrobić coś wielkiego trzeba myśleć krytycznie. To daje możliwość tworzenia, nie odtwarzania. Wstrząśnięcia status quo. 
Bunt przeciwko kapitalizmowi? Bunt przeciwko edukacji?
Nie, to wezwanie do bardziej świadomego postrzegania, jak nasz świat działa.