Dziś obudziłam
się przed budzikiem. W moim przypadku jest to fakt godny odnotowania. Osobiście
uważam się za nocnego marka, a moja optymalna godzina na rozpoczęcie nowego
dnia to dziewiąta. Stąd moja radość. Dodam jeszcze, że budzi był ustawiony na
7.05 oraz, że poszłam spać … dzisiaj.
Poranne wstawanie,
bo nie o pobudkę tak naprawdę chodzi, lecz o opuszczenie łóżka, nie znajduje
się na liście moich noworocznych postanowień. Jak wspomniałam ostatnio pracowałam
w systemie trzyzmianowym, więc ważniejsza była ilość snu. Pilnowałam, by spać „przepisową”
ilość godzin na dobę, ponieważ skutki niewyspania w moim przypadku oznaczają
przeistoczenie się w Miss Hyde (ewentualnie wpadanie na ściany, problemy ze
zmieszczeniem się w szeroko otwartych drzwiach i takie tam).
Teraz jednak
jestem w domu (drugi tydzień) i, żeby nie popaść w przesadę, o którą łatwo,
korzystam z budzika. Staram się nie odwyknąć od normalnego funkcjonowania, a
także wykorzystać wolny czas do maksimum.
I to
prowadzi do części głównej. Po sześciu tygodniach postanowiłam, że czas się
skontrolować.
Po kolei- pisanie. Właściwie szybkość pisania-
zaczęłam od 126 znaków na minutę. Ostatnia
kontrola pokazała 131 (ten sam
tekst). Korzystam ze strony PisanieBezwzrokowe.pl
ze względu na system ocen i sugestii oraz możliwość kontrolowania postępów.
Szczerze-
nie cierpię tych ćwiczeń. Po tylu latach mam już swoje nawyki. Nie przekładają się
one jednak na wyniki- najlepsza ocena, jaką otrzymałam to DWA. Zdaję sobie sprawę, że (na przykład) pisząc tego posta piszę
znacznie szybciej, niż w trakcie ćwiczeń, ALE
patrzę na klawiaturę, często widzę czerwone podkreślenia(oczywiście, jak już zerknę
na ekran) - dotyczy to szczególnie polskich znaków. Oznacza to, że tracę czas
na najeżdżanie kursorem, klikanie i poprawianie błędu. Dlatego ćwiczę, choć jest
to żmudne i denerwujące, ponieważ otrzymuję kary za popełnione błędy, oraz- i
to boli- wcale tak dobrze nie znam układu klawiatury. Pomijam milczeniem nawyki
tak zwanego „palcowania”. Choć nie- MAŁY
PALEC JEST ZA KRÓTKI, BY GO UŻYWAĆ DO STUKANIA W KLAWIATURĘ!!!
Dalej- ćwiczenia fizyczne.
Mój punkt
wyjścia
- pompki- 4
-
przysiady- 10
- podciąganie-
1 (istnieje tego naukowe wyjaśnienie)
- plank (dla
tego ćwiczenia nie znalazłam polskiego tłumaczenia, a i nie pamiętam go ze szkoły)
- 40 s.
Korzystając
ze wskazówek zawartych w Primal Blueprint Fitness
dobrałam poziom ćwiczeń odpowiedni dla mojej kondycji. I ćwiczę. Żadne wielkie
postępy nie są na razie odnotowane, ale tematem moich ćwiczeń zajmę się osobno.
Dodam tylko, że te ćwiczenia przychodzą mi znacznie łatwiej i sprawiają więcej
frajdy, niż wspomniane wcześniej.
Angielski, czyli gorzkawa pigułka. Test służący
wstępnemu rozpoznaniu określił mój poziom znajomości na PET. Buu… myślałam, że choćby
słabe, ale FCE. Ten jednak poziom został wskazany, jako możliwy do osiągnięcia,
jeżeli wezmę się za naukę. Nie jest to wielki problem, ponieważ lubię ten
język, a ponadto wiadomo- lingua franca.
Francuski/hiszpański. Francuskiego uczyłam się w szkole
średniej i polubiłam ten język. Przyznam jednak, że później nie mając
sposobności do wykorzystywania tej umiejętności nie czułam motywacji do dalszej
nauki, czy chociażby powtórek. Dziś nadal sporo rozumiem, ale z odpowiedzeniem
miałabym gigantyczny problem. Warto, by sięgnąć po zestaw do odkurzania języka,
ale tu pojawia się problem.
Ostatnio,
no może nie tak ostatnio, szukając po Internecie stron wspomagających
odkurzania francuskiego natrafiłam na informację o darmowym kursie hiszpańskiego
(online), który przerabia materiał na poziomie pierwszego roku college. Po
błyskawicznej analizie zapisałam się i od niespełna miesiąca uczę się
hiszpańskiego. Korzystam z okazji –darmowa nauka języka w zorganizowany sposób.
Francuski nadal
się kurzy.
I w końcu
sprawa najważniejsza- Pajacyk. W ramach
noworocznego postanowienia, klikam codziennie. A ostatnio rozszerzyłam nawet zakres
swojej działalności i klikam przez stronę Poomoc.pl.
Dzięki niej mam możliwość wsparcia innych akcji.
Jako, że
jest to rok kontroli śledzę swoje postępy. Nie użyłam jednak statystyk,
ponieważ część stycznia poświęciłam także na retrospekcje oraz poszukiwanie
skutecznego sposobu kontroli. Okazało się to wyczerpujące emocjonalnie, o czym
pisałam, ale też i sporym wyzwaniem zwłaszcza w kwestii wyboru sposobu
kontroli, ale o tym też pisałam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz